Szczęść Boże,
Szanowny Księże Proboszczu,
Z archidiecezją łódzką jestem związana całe życie. Na łódzkich Bałutach byłam chrzczona, szłam do I komunii i bierzmowania. Tutaj uczęszczałam na spotkania wspólnot
religijnych i wyjeżdżałam stąd na letnie rekolekcje.
Tutaj chodziłam też w dzieciństwie na wycieczki do muzeów związanych z gettem łódzkim,
w którym zginęły tysiące Żydów z Polski i z całej Europy. Pamiętam, że moi rodzice mieli duży problem z wyjaśnieniem mi, dlaczego jedna grupa ludzi zapędziła inną na ten mały skrawek przestrzeni, żeby ich tam uśmiercić. Wtedy nieco pomogła mi informacja, że to nie
Polacy, a niemieccy naziści byli tymi zbrodniarzami.
Obecnie, wzdłuż naszej wschodniej granicy przebywa wielu ludzi, którzy z różnych powodów musieli lub chcieli opuścić swoje ojczyzny. Większość z nich w Polsce widzi tylko przystanek, dzięki któremu dotrze dalej na Zachód. Część chce zostać, aby mieszkać w kraju bezpiecznym - i jak głosi tradycja - otwartym dla gości, wyznającym wartości chrześcijańskie, a więc pomocy słabszym, uboższym, poszkodowanym. W lasach, po nocach z przymrozkami, wiele osób, w tym kobiety i dzieci, choruje i słabnie. Państwo Białoruskie nie otwiera swoich granic, ale Polska, My - powinniśmy. Nie jest to według nas kwestią regulacji politycznych czy europejskiego prawa, ale kwestią naszych sumień. Jeżeli ta sytuacja potrwa, większość naszych bliźnich znajdujących się w lesie nie przetrwa najbliższych 2 tygodni.
Dzisiaj nie możemy powiedzieć, że sprawcami tych śmierci jest inny naród. To my, rękami naszej Straży Granicznej i żołnierzy, trzymamy tych ludzi w zimnym, mokrym i ciemnym lesie,
w którym prawdopodobnie umrą.
We własnym imieniu i w imieniu grupy Rodziny bez Granic, w której działam, proszę Księdza Proboszcza, aby naświetlił tym, którzy nie wiedzą co się dzieje sprawę, i zachęcił wiernych do zdobywania wiedzy w tym temacie i udzielania pomocy - według uznania i możliwości. Zachęcamy do wywieszenia na tablicy ogłoszeń parafialnych Listu Rodzin i informacji
o zbiórkach pieniężnych i rzeczowych (załączone poniżej).
Pozdrawiam,
Ewa Pastorczak
Informacje o stanie na granicy:
Na bieżąco na stronie Rodziny Bez Granic na Facebooku
Pomoc rzeczowa:
Co możecie zrobić, jeśli chcecie przekazać pomoc rzeczową?
1) Stacjonarnie w Łodzi: Kawiarnia Pop'n'Art, Plac Wolności 6 Poniedziałek - Czwartek - 12:00 - 00:00, Piątek,
Sobota - 12:00 - 02:00, Niedziela - 10:00 - 00:00.
2) Pocztą: możecie nadać paczki na główną lubelską sortownię PCK, ul. Bursaki 17, 20-150 Lublin.
Na paczce napiszcie wyraźnie „Rzeczy dla uchodźców”. Paczka trafi do tej samej hali sortowni.
Jakie rzeczy możecie wysyłać i przywozić (prosimy nie dostarczać niczego spoza tej listy, to bardzo ważne):
– Koszulki techniczne — poliestrowe
– Spodnie ciepłe (polarowe, wodoodporne)
– Polary
– Wytrzymałe poncho/peleryna przeciwdeszczowa (nie cienki plastik, bo w lesie się od razu drze)
– Grube, długie skarpety
– Buty z ociepleniem lub wkładką (mogą być kalosze)
– Czapki
– Rękawiczki
– Szaliki/kominy polarowe
– Koce polarowe/Koce termiczne
– Czekolada/Batoniki/Żele energetyczne/Batoniki białkowe/Pasztety drobiowe/Paprykarz/Suchary SU-2/Mleko skondensowane/ Banany/Suszone owoce/Izotonik w proszku lub żelu
– Żywność dla dzieci
– folia NRC
– ogrzewacz termiczny
– karimata
– mały plecak (do przechowywania żywności)
Pomoc finansowa:
Grupy Granica na granicy polsko-białoruskiej - polscy wolontariusze i organizacja pomocowa we
współpracy z Helsińską Fundacją Praw Człowieka - https://zrzutka.pl/kk4yh2
Zbiórka środków umożliwiającym działanie ratownikom medycznym i lekarzom działającym przy granicy: Medycy na Granicy https://pomagam.pl/medycynagranicy
List Rodzin bez Granic
Jak wasze dzieci, ta mała dziewczynka ubrana jest w pajacyk. Ten jest już sztywny od brudu. Jak wasze córeczki, kiedy miały półtora roku, stoi jeszcze niepewnie. To ten wiek, kiedy dzieci zaczynają naśladować zwierzątka, uciekać z chichotem, przeglądać książeczki z głośnym „u”. Mówimy wtedy, że są słodkie, nosimy je na biodrze i mimo zmęczenia jesteśmy szczęśliwe. Nie myśleć o tej dziewczynce można tylko wtedy, kiedy omija się zdjęcie wzrokiem. Jedno spojrzenie na nią wystarczy, żebyście zobaczyły w niej figlarność, prostotę spojrzeń waszych dzieci.
I jedno spojrzenie wystarczy, żeby nie zgodzić się na ich śmierć w lesie. Musicie zrobić wszystko, co w waszej mocy, żeby jeszcze dziś dostały ciepłe mleko i lekarstwa. Jeśli politycy nie potrafią ich zobaczyć, to my im pomóżmy, przypomnijmy im, że też mają dzieci i wnuki. Przypomnijmy, że nasi przodkowie też nieraz musieli uciekać i ktoś im wtedy pomógł.
Pokażmy, że żadne polityczne podziały nie są ważne, jeśli mówimy o oddechu, o błysku oka, o cieple ciała konkretnego dziecka. Trzeba natychmiast wpuścić organizacje humanitarne do strefy stanu wyjątkowego i zaprzestać wywózek uchodźców do lasu.
Jako matki, jako rodziny, jako ludzie zwracamy się ponad politycznymi podziałami do matek, rodzin i osób, które mają wpływ na decyzje dotyczące granicy wschodniej. Wszyscy doskonale wiemy, jak pomóc choremu, głodnemu, zziębniętemu, przestraszonemu dziecku. Nie możemy pozwolić na to, żeby w naszym kraju dzieci były wywożone na śmierć do lasu. Wykonajcie dziś, zaraz jeden telefon do kogoś, kogo znacie, a kto może sprawić, że te dzieci nie umrą. To bardzo proste: od wielu godzin nie dostały nic do jedzenia, trzeba działać natychmiast.